O mnie

Moje zdjęcie
Niektórzy sądzą, że o muzyce nie ma sensu pisać. Ja jednak będę się beztrosko upierał, że można. Mam nadzieję, że moje subiektywne teksty zaciekawią choć garstkę sympatyków bluesa, zainspirują do rekapitulacji swoich poglądów, do posłuchania jakiejś płyty, sięgnięcia po dany artykuł, książkę albo do odwiedzenia danej strony internetowej. Miłej lektury! Pozdrawiam Sławek Turkowski

piątek, 29 grudnia 2006

Feelin' The Blues - jakie było, jakie jest, jakie będzie

Koniec roku to dobry czas na podsumowanie, na spojrzenie w najbliższą przyszłość, na odświeżenie poglądów.

W Polsce istnieje kilka zacnych audycji poświęconych bluesowi lub krążących w orbitach bluesa. Każda z nich ma swój charakter, który wynika z osobowości jej twórców i z okoliczności zewnętrznych.

Slwek Turkowski Godzina z BluesemMam to wyjątkowe szczęście, że prezentuję bluesa w radiostacji o profilu jazzowym. Rzecz jasna ma to swoje minusy. Jedno z kilku zdjęć FTB z anteny argumentowane było tym, że gram za dużo brzmień gitarowych. Faktycznie, wówczas miałem fazę na klimaty fat-possumowe – szorstki, diablo brudny gitarowy groove. Po pewnym czasie wróciłem do radia pod warunkiem, że będę grał więcej klimatów jazzowych. Pamiętam głos słuchacza: Super, tylko czy na dłuższą metę to nie będzie monotonne? W tej chwili mam absolutną wolność tego, co gram, choć staram się być czujny.

Pierwsza fundamentalna kwestia: nie prezentować muzyki wbrew sobie. Jeśli coś mi się nie podoba, nie przekonuje mnie, nie czuję, by było wartościowe, to jakim cudem mam uważać, że to spodoba się innym. Jest jeszcze drugi aspekt: w dziewięćdziesięciu procentach prowadzę audycję w oparciu o płyty z własnej półki, zakupione za pieniądze z własnej kieszeni. Trudno zatem, bym kupował krążki, które po zagraniu kilka razy w audycji będą tylko się kurzyć. A tak się składa, że coraz częściej słucham np. jazzu zahaczającego o blues, więc siłą rzeczy mam ochotę grać go w radiu. Wierzę, że ta na ogół nieznana albo zapomniana muzyka przypadnie do gustu słuchaczom. Toteż to się nie zmieni.

Wracam do Jazz Radia. Druga fundamentalna kwestia: kiedy zasiadam w poniedziałkowy wieczór za sterami JR to mam nadzieję, że słuchacz, który włączył radio o 19.30, nie wyłączy go o 20.00 tylko dlatego, że z głośników popłynie blues. Na ogół moi koledzy radiowcy prowadzą audycje w stacjach, gdzie króluje pop/rock. Muszą zmierzyć się z tym szokiem stylistycznym, którego doznaje ich słuchacz. Sławek Wierzcholski czuje się w obowiązku tłumaczyć elementy budowy gitary dobro albo opisywać otworki w harmonijce. Andrzej Jerzyk ma filozofię „przyciągnąć do bluesa przez rocka”. Ja zaś nie chcę, by wykształcony muzycznie miłośnik jazzu albo choćby, mówiąc ogólnie, człowiek o bardziej wyrobionym guście nudził się podczas audycji bluesowej. Tym bardziej że te oczywiste związki bluesa z jazzem są u nas, w naszej świadomości poważnie zachwiane. Ciąży na nas – na szczęście coraz mniej – piętno brytyjskiego boomu lat 60.

To tyle, jeśli chodzi o ogólne ramy, konwencję audycji.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz