O mnie

Moje zdjęcie
Niektórzy sądzą, że o muzyce nie ma sensu pisać. Ja jednak będę się beztrosko upierał, że można. Mam nadzieję, że moje subiektywne teksty zaciekawią choć garstkę sympatyków bluesa, zainspirują do rekapitulacji swoich poglądów, do posłuchania jakiejś płyty, sięgnięcia po dany artykuł, książkę albo do odwiedzenia danej strony internetowej. Miłej lektury! Pozdrawiam Sławek Turkowski

środa, 6 czerwca 2007

Polak subtelny

W „Newsweeku” wyczytałem, że gust muzyczny przeciętnego Polaka jest subtelny. Polacy lubią Pasiecznego, Rubika, Turnau’a itd. (przeprzaszam za itd.) Przeciętny Polak to osoba wrażliwa na piękno i poezję.Newsweek 3.6.2007, s. 120. Gruba przesada w moim odczuciu, ale z pewnością muzyka dająca pewne odprężenie – wszystkie smut-jazzy i czilałty – jest na topie. Jakoś dziwnie skorelowało to z przeczytaną kilka minut później recenzją płyty Alberta Cummingsa – kolejnego bluesowego heavymetalowca. Już od samego czytania się zmęczyłem. Recenzja zamieszczona była w grudniowym numerze „Southern Blues”. Takie płyty nadają z pewnością ton polskim wyobrażeniom o bluesie. Jeżeli gdzieś w prasie pojawia się jakaś bluesowa nie-polska recenzja, to będzie to tekst Manna, który preferuje takie dźwięki.

W wolnych chwilach zabawiam się myśleniem, dlaczego w Polsce blues jest tak mało popularny. Może to też jest jakaś odpowiedź – blues: muzyka mocno gitarowa, dla starszych wyjadaczy, na ogół powolna i przyciężkawa, męcząca. W recenzji pada wyrażenie „as a working man”. Przypomina to inny bluesowy rys: blues – muzyka ludzi pracy. Tymczasem kto słucha bluesa? Na pewno nie robotnicy przemysłowi, którzy w fabrykach zasuwają w pocie czoła. Prędzej tzw. blue collars – robotnicy XXI wieku, zmęczeni agresywnością monitora, wściekłością ciągle dzwoniących telefonów, śniadań wciąganych w biegu. Mamy dość. I co, blues? Zadymione knajpy, ciągle te same standardy, ryczące gitary, sprzęgające wzmacniacze, nie, nie…

No do diabła! Ale blues akustyczny ma szansę! Może dlatego tak hołubię Manxa, Phelpsa, Sugarcane’a, Terraplane czy Romka Puchowskiego. Od dawna zresztą głoszę: Jeżeli coś z bluesa pozostanie za lat 20 czy 30, to właśnie blues akustyczny.

 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz