Jasne, interesuje nas gitara.
Jesteśmy w 1946 roku, tak? Nie mam wszystkich nagrań Sonny’ego Boy’a Williamsona, ale posłuchajmy fragmentów z 1945 roku, a potem 1946.
Sonny Boy Williamson I (Bill Sid Cox - gitara) – Elevator Woman - 2 lipca 1945 roku, Chicago (Eddie Boyd - pianino, Ransom Knowling)
Zdaje się, że w powyższym nagraniu mamy jeszcze gitarę akustyczną, w poniższym już elektryk.
Sonny Boy Williamson I (Willie Lacey - gitara) – Hoodoo Hoodoo - 6 sierpnia 1946 roku, Chicago (Blind John Davis - pianino, Ransom Knowling)
Wprawdzie zamieściłem tylko fragmenty, ale zapewniam, że nie znajdziemy tu w ogóle gitarowych partii solowych i całość utworu niewiele by nam pomogła. No i jak to brzmi w porównaniu z gitarą kalifornijską? Staromodnie?...
Ale – gdy przejdziemy do następnej kompozycji na płycie, to nie dość że rytm jest swingujący, że mamy tu klasyczny chicagowski kwintet, to jeszcze znajdziemy króciutką solówkę, którą gra... Big Bill Broonzy.
Sonny Boy Williamson I (Big Bill Broonzy - gitara) – Mellow Chick Swing - 28 marca 1947 roku, Chicago (Blind John Davis - pianino, Willie Dixon - bas, Charles Sanders - perkusja)
Zaskakujące, nieprawdaż? I jakże inne w porównaniu z tym Big Billem, którego znamy dziś. W tamtych czasach był najbardziej cenionym gitarzystą sesyjnym, zarazem muzykiem dość nowoczesnym, miejskim – zmiana marki na bluesmana folkowego przyszła później.
No i tak, tak, ten temat pięknie zinterpretował Sean Costello.
Oczywistym jest, że to Lester Melrose decydował, które kompozycje ujrzą światło dzienne, które nie. Jeśli możemy pokusić się o jakąś refleksję, to chyba ocenimy go jako człowieka dość konserwatywnego muzycznie – starał się oprzeć na tym brzmieniu, które przyniosło mu sukces , ale które wtedy już było powoli passé. Z drugiej strony miał oczy i uszy otwarte na gwałtowne zmiany, jakie wtedy następowały, i ostrożnie, z pewnym opóźnieniem starał się na nie reagować.
Agh... Znów nie było Muddy’ego, ale mamy już tło stylistyczne, w jakim się wówczas obracał.