O mnie

Moje zdjęcie
Niektórzy sądzą, że o muzyce nie ma sensu pisać. Ja jednak będę się beztrosko upierał, że można. Mam nadzieję, że moje subiektywne teksty zaciekawią choć garstkę sympatyków bluesa, zainspirują do rekapitulacji swoich poglądów, do posłuchania jakiejś płyty, sięgnięcia po dany artykuł, książkę albo do odwiedzenia danej strony internetowej. Miłej lektury! Pozdrawiam Sławek Turkowski

środa, 6 września 2006

Romek Puchowski - Simply

simply_okladka_small.jpgSimply – solowa płyta znakomitego polskiego gitarzysty i wokalisty. Z założenia surowa, ascetyczna – czarnobiała okładka, czarnobiały artysta, czarnobiała muzyka. Lśni, migocze blaskiem nieskalanej technologią obecnością ludzkiej egzystencji, radości istnienia. Muzyka drży dramatem tęsknot, namiętności, bólu i nadziei. Dźwięki nationala, tej połyskującej, brzęczącej puszki, mają w sobie coś tajemniczego. Kiedy słucha się płyty, słyszy się jak gitara oddycha. Naprawdę! Gdybym się uparł, potrafiłbym wskazać te momenty co do sekundy.

Słuchanie akustycznego bluesa, jak żadna inna muzyka, wywołuje we mnie poczucie obcowania z przyrodą, z kosmosem. Jest w niej jakieś poczucie nieskończonej przestrzeni. Widzę taki obrazek: artysta z gitarą w szczerym polu, na zewnątrz, poza klubem, domem, zamkniętą przestrzenią ulic. Nie dość tego. W tle nie ma żadnych dachów, chat, że o blokach nie wspomnę. Nic. Jest przyroda, jest zakwiecona (brokowska?) łąka sięgająca przynajmniej łydek.

Człowiek gra dla natury. Naturalne dźwięki struny złapane w pułapkę rezonatora są bardzo blisko śpiewu ptaka, szumu wiatru. Ponad jazgotem ulicy, bzyczeniem telefonów, nawet ponad tłustym hałasem zatłoczonego klubu zasłuchanego w sprawny, energetyczny band. Wolność.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz