O mnie

Moje zdjęcie
Niektórzy sądzą, że o muzyce nie ma sensu pisać. Ja jednak będę się beztrosko upierał, że można. Mam nadzieję, że moje subiektywne teksty zaciekawią choć garstkę sympatyków bluesa, zainspirują do rekapitulacji swoich poglądów, do posłuchania jakiejś płyty, sięgnięcia po dany artykuł, książkę albo do odwiedzenia danej strony internetowej. Miłej lektury! Pozdrawiam Sławek Turkowski

czwartek, 31 sierpnia 2006

Big Bill Blues

Trafiłem w antykwariacie na fantastyczną książkę - „Big Bill Blues”. Big Bill to oczywiście Big Bill Broonzy. Książka, chyba biały kruk, wydana została po raz pierwszy w Anglii w 1955 roku, a moja druga edycja pochodzi z 1957 r. Na razie zdołałem tylko przejrzeć fotografie. Wśród nich wspólne zdjęcie Big Maceo i Peetie Wheatstraw, jak również Mopper's Blues - Big Bill ze szczotami i mopem – zabawne zdjęcie.

Zajrzałem również do indeksu, by zobaczyć, kogóż to wspomina Broonzy albo jakie utwory – rozdziały książki mają tytuły typu: My Life, My Friends, My Songs. Dziś najbardziej znane utwory Broonzego to Key To The Highway, Hey, Hey czy Worrying You Off My Mind. Żadnego z tych standardów Broonzy nie raczy wspomnieć. Opowiada np. o Sonnym Boy Williamsonie I. Wymienia kilka jego „hitów”: Cold Chills Blues, Cut That Out, Black Panther Blues. A my dziś pamiętamy i słuchamy w różnych interpretacjach np. Good Morning Little Schoolgirl.

W skrócie oznacza to, że sława i popularność tych tematów przyszła później, po śmierci Broonzy'ego. Bardzo możliwe, że wypromowali je dopiero Anglicy – Clapton idp. Podobnie jest z nazwiskami. Np. wygląda na to, że Big Billa nie elektryzowało nazwisko Roberta Johnsona. Cenił za to Lonniego Johnsona. Słusznie. Mam nadzieję, że znajdę wiele ciekawych fragmentów w tej niewielkiej w sumie książeczce.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz