O mnie

Moje zdjęcie
Niektórzy sądzą, że o muzyce nie ma sensu pisać. Ja jednak będę się beztrosko upierał, że można. Mam nadzieję, że moje subiektywne teksty zaciekawią choć garstkę sympatyków bluesa, zainspirują do rekapitulacji swoich poglądów, do posłuchania jakiejś płyty, sięgnięcia po dany artykuł, książkę albo do odwiedzenia danej strony internetowej. Miłej lektury! Pozdrawiam Sławek Turkowski

piątek, 11 sierpnia 2006

taki radosny bluesik...

Słucham Ronniego Earla, płyty Peace of Mind. Chyba mój ulubiony album pana Virtouso. Przede wszystkim ze względu na cudowny I Want To Shout About It. Nie znam radośniejszego bluesa. Radosny blues? Czy to jeszcze można nazwać bluesem? Jaki jest kolor radości, ciepła zieleń? Pomarańcz? Orangus, a nie blues, he. W każdym razie biegam po suficie, gdy go słucham. Wszystko jest tu szczęśliwe, gitara Earla, śpiew Nulischa, saksofon Grega Piccolo. W ogóle Nulisch to jeden z najlepszych wokalistów, jakich nosi ziemia. W każdym razie mnie porusza. Na Peace of Mind osiąga wyżyny. Kto może się z nim równać? Tad Robinson?

Tak zastanawiam się, kto jeszcze ma w sobie taki zaraźliwy optymizm? Na pewno Ken Saydak i C. J. Chenier.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz