Słucham Ronniego Earla, płyty Peace of Mind. Chyba mój ulubiony album pana Virtouso. Przede wszystkim ze względu na cudowny I Want To Shout About It. Nie znam radośniejszego bluesa. Radosny blues? Czy to jeszcze można nazwać bluesem? Jaki jest kolor radości, ciepła zieleń? Pomarańcz? Orangus, a nie blues, he. W każdym razie biegam po suficie, gdy go słucham. Wszystko jest tu szczęśliwe, gitara Earla, śpiew Nulischa, saksofon Grega Piccolo. W ogóle Nulisch to jeden z najlepszych wokalistów, jakich nosi ziemia. W każdym razie mnie porusza. Na Peace of Mind osiąga wyżyny. Kto może się z nim równać? Tad Robinson?
Tak zastanawiam się, kto jeszcze ma w sobie taki zaraźliwy optymizm? Na pewno Ken Saydak i C. J. Chenier.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz