Prowadzę samochód, nagle ktoś trąbi, potem następny – nie wiem, co się dzieje – to kibice tak manifestują swą radość, bo za kilka minut rozpocznie się mecz. Oszołomstwo. A jednak można pomarzyć. To samo przyszło do głowy Mariuszowi Bogdanowiczowi: czemu nie ma zwyczaju tak intensywnego kibicowania muzyce! Czemu tak niemrawo zagrzewamy naszych artystów do… no właśnie, do czego? Bo w muzyce nie ma rywalizacji...
A ja żałuję jeszcze jednego. Kibice znają składy swych ulubionych drużyn na pamięć, zapamiętują, nawet najtrudniej wymawialne nazwy, dyskutują gorąco na temat klasy tego, nijakości tamtego, strategii, taktyki. Czemu nie ma tak gorących rozmów na temat muzyki, czemu bluesowi kibice mają tak mało pasji wnikania w muzykę, czemu nie interesują ich składy obcych drużyn, nawet swoich?
* * *
Piłka nożna. Na czas turnieju kultura zdycha: odwołuje się koncerty, muzycy są bezrobotni (zawsze mogą sprzedawać chorągiewki), w pubach wystarczy telewizor i szalik. Potem kibole rozłażą się po osiedlach i drą do rana: Nic się nie stało… Browary wydają na to miliony. Nie mają kilkuset złotych na sponsoring koncertu. Gdzie tu jest kultura? Czysty biznes.
* * *
W Polsce brakuje debaty na temat bluesa. kiedyś próbował rozkręcić ją Marek Jakubowski, acz wyszło jak wyszło. Nie ma ludzi, którym by się chciało, a nawet gdyby byli, „mądrzejsi” zaraz ich zakrzyczą.
* * *
Scrapper Blackwell – nagrania z początku lat 60. Jego głos zadziwiająco przypomina mi śpiew Sonny Boy'a Williamsona II. Niezwykłe.
* * *
Niektóre pojęcia z zakresu politologii mają inne znaczenia w USA i Europie. Nikt nie powiedział, że muszą mieć te same. „Blues” znaczy coś innego w USA i Europie. Popełniam zatem błąd merytoryczny, usiłując stosować amerykańskie znaczenie do polskich realiów. Co zmienia się bardziej – muzyka czy zakres znaczeniowy terminu?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz