Zanim przejdziemy do dalszej historii bluesowej gitary, warto wspomnieć o pewnych rodzących się wówczas cechach stylów. Jak zauważyliśmy, nasza historia dzieje się w głównej mierze na zachodnim wybrzeżu czy - szerzej rzecz ujmując - między Kalifornią a Teksasem. Trzy czy cztery czynniki decydowały o różnicach stylistycznych bluesa z Teksasu i zachodniego wybrzeża:
• przesiąknięty bluesem jazz czy też po prostu mocno jazzowy blues z Kansas City (czasem można spotkać określenie big band blues), wymieńmy orkiestry Joe Turnera, Counta Bassiego czy Jay’a McShanna;
• balladowy blues (cocktail blues) Charlesa Browna;
• pianiści boogie-woogie;
• akustyczny tradycyjny blues.
Instrumenty dęte i intensywność, szorstkość rytmiczna odróżniały bluesa z Teksasu od bluesa z Kalifornii. To wszystko w dużym skrócie oczywiście.
Druga uwaga. Od 1946 roku daje się zauważyć wyraźny wpływ języka gitarowego T-Bone’a Walkera, który oczywiście wciąż nagrywał. Nie chciałbym jednak wciąż wracać do jego nagrań, dlatego jeśli jego styl nadal nie jest dla Was czytelny, zachęcam do posłuchania fragmentów nagrań w Internecie (oczywiście moim zdaniem każdy zainteresowany gitarą powinien mieć przynajmniej jeden album Walkera), choćby próbek z poszczególnych płyt czy utworów zamieszczanych na portalu youtube.
Poniżej proponuję tylko dwie sztandarowe (i standardowe) kompozycje Call It Stormy Monday i T-Bone Shuffle.
T-Bone Walker – Call It Stormy Monday - środek 1947 roku, Hollywood (Lloyd Glenn - fortepian)
T-Bone Walker – T-Bone Shuffle - 12 listopada 1947 roku, Los Angeles (George Orendorff - trąbka)
Tymczasem jesteśmy w 1946 roku. Poznajmy Lowella Fulsona. Przed wojną, w 1939 roku, wspierał na gitarze wokalistę Texas Aleksandra. Potrafił grać starego, tradycyjnego bluesa, nawiązując do Blind Lemona Jeffersona, ale i Lonniego Johnsona. Fulson pochodził z Oklahomy, ale przebywał w Oakland (stan Kalifornia) podczas służby wojskowej, trochę wówczas grał. W 1945 roku zakończył służbę, a w połowie 1946 roku tam powrócił. Próbował grać w klubach, ale ze względu na styl miał pewne problemy. Jak wspominał w rozmowie z Williem R. Collinsem (zob. California Soul), kiedy pojawiał się na scenie, muzycy schodzili, nie chcieli z nim grać, nie chcieli grać tradycyjnego bluesa, patrzyli na niego z góry. Dlatego musiał zmienić styl.
Pierwszych nagrań dokonał dla Boba Geddinsa, człowieka instytucji – producenta i kompozytora (dziś jego najpopularniejszym utworem jest Tin Pan Alley). Geddins twierdzi, że to on właśnie nauczył Fulsona kilku zagrywek, akordów T-Bone’a, zaś sam Fulson wymienia utwór Bobby Sox Blues, jako ten, który „wszystko zmienił” – wszyscy po nim chcieli grać jak T-Bone.
Zarówno Bobby Sox Blues, jak i pierwsze nagrania Fulsona ujrzały światło dzienne właśnie w 1946 roku. Niestety sam Fulson zdawał się nie pamiętać, które jego nagranie było tym pierwszym. Bob Geddins wymienia między innymi Crying Blues czy You’re Gonna Miss Me, z kolei Willie R. Collins twierdzi, że pierwszym było Black Widow Spider Blues – zarejestrowane miało by być już w czerwcu 1946. Posłuchajmy zatem obydwu utworów.
Lowell Fulson – Crying Blues (Crying Won't Make Me Stay) - 1946 rok, Oakland, Kalifornia (Eldridge McCarthy - pianino)
Lowell Fulson – Black Widow Spider Blues - 1946 rok, Oakland, Kalifornia (Rufus J. Russell - pianino)
Sądzę, że zgodzimy się bez oporów, że Fulson po prostu kopiował zagrywki Walkera. Co czyni go ciekawym i innym, to rodzaj fuzji: język gitarowy Walkera i relatywnie tradycyjny sposób aranżacji, teksańskie pianino i mniej swingujący rytm. No i nie ma tu instrumentów dętych. Zdecydowanie bardziej tradycyjny jest też śpiew Fulsona.
Nasz bohater poznał Walkera nieco później i był pod wrażeniem jego profesjonalizmu wykonawczego. „Ja po prostu grałem i śpiewałem, on – robił show”. Rzeczywiście występy Bone’a budziły niemałe emocje. Eddie Vinson, saksofonista bluesowy i jazzowy tak to wspominał: „T-Bone wychodził w swoim białym garniturze; z wielkimi diamentowymi sygnetami. Wychodził, robił na gitarze te swoje v-room, v-room i nawet nie kończył jednego kawałka, gdy zaczynały latać portfele”. Perkusista i bandleader Johnny Otis opowiadał: „Kiedy dochodził do finału, grał z gitarą na plecach, robiąc powoli szpagat, scena pokryta była bielizną [damską] i pieniędzmi”. Doprawdy trudno dziwić się zachwytowi Fulsona.
Posłuchajmy jeszcze fragmentu kompozycji 9:30 Shuffle, bo mamy tu już inny klimacik.
Lowell Fulson – 9:30 Shuffle - 1947 rok, Oakland, Kalifornia
Może się mylę, ale słyszę tu nuty, które później grał także Chuck Berry i rzesze gitarzystów teksańskich i kalifornijskich. :)
Dodajmy, że pierwsze większe hity Fulsona przyszły nieco później: Three O’Clock Blues (1948) nagrany potem przez B. B. Kinga podobnie jak Every Day I Have The Blues (1949). Dziś najbardziej znanym standardem Fulsona pozostaje Reconsider Baby z 1954 roku.
Lowell Fulson był jednym z pierwszych gitarzystów elektrycznych, którzy tak udanie i interesująco łączyli stare z nowym - tradycyjne, korzenne elementy bluesa z jego miejskim wyrafinowaniem. Choć dziś bardziej popularnymi pionierami i mistrzami tego połączenia są B. B. King (przede wszystkim) i z drugiej strony Muddy Waters. Fulson był też jednym z pierwszych, którzy coraz odważniej przekręcali gałki gitarowe, by ich brzmienie nabrało dzisiejszej drapieżności.
Sławek.
OdpowiedzUsuńSzacunek! za to co robisz. Szkoda ze tak niewiele osob mamozliwosc czytania tego. Moze jakas akcja promocyja?