Joe Turner (Teddy Bunn - gitara) – Mad Blues - 30 stycznia 1946 roku, Los Angeles
Więcej gitary usłyszymy w sesji z zespołem legendarnego pianisty Alberta Ammonsa – jednego z trójcy największych klasyków boogie woogie. W jego zespole, rezydującym w Chicago, rolę gitarzysty pełnił Ike Perkins. Posłuchajmy fragmentu właśnie w stylu boogie woogie Sally Zu-Zass, a potem Im In Sharp... – chyba po raz pierwszy w dyskografii Turnera z tak wyraźnie wyeksponowaną gitarą solową.
Joe Turner (Ike Perkins - gitara) – Sally Zu-Zass - 11 października 1946 roku, Chicago
Joe Turner (Ike Perkins - gitara) – I'm In Sharp When I Hit The Coast - 11 października 1946 roku, Chicago
Gitara Perkinsa brzmi czyściej, ładniej niż Bunna, ale być może to ogólny efekt lepszej jakości technicznej. Nasz podziw może też budzić jego swoboda techniczna. Przypomnę, że słuchamy nagrań, które powstały w Chicago, i przypuszczam, że podobnie brzmiało nowoczesne oblicze bluesa granego w tamtejszych klubach. Niestety nic szczególnego nie wiadomo na temat Ike’a Perkinsa, członka Rhythm Kings Ammonsa do 1949. Nagrywał wraz z Ammonsem już w latach 30., a podobno istnieje fotografia z 1936 roku, na której Ike prezentuje się z gitarą elektryczną czy zelektryfikową, Rickenbacken Frying Pan. Zamiast szczegółów biograficznych proponuję kolejne nagranie z jego udziałem. Tym razem porzucamy Joe’go, a będzie to rzecz z katalogu samego Alberta Ammonsa i to prawie w całości. Warto poświęcić chwilę także ze względu na lidera. :)
Albert Ammons (Ike Perkins - gitara) – Deep In The Heart Of Texas Boogie - 12 listopada 1946 roku, Chicago
Słuchając wszystkich wyżej wymienionych gitarzystów, nie mogę oprzeć się wrażeniu, że oto jesteśmy świadkami metamorfozy – mimowolnego przechodzenia ze swingu do rhythm’n’bluesa. Mówiąc mniej abstrakcyjnie: przypuszczam, że wielu gitarzystów, którzy wyrośli na jazzie, swingu, w latach 40. na fali popularności czy rozwoju miejskiego bluesa zmieniali barwy, szukali swego bluesowego języka. Tak było także z Johnnym Moorem, a być może i z Carlem Hoganem, inaczej zaś w przypadku T-Bone’a czy Fulsona.
Dzięki za tekst. Ale ten Albert wycina. Może kiedyś można by więcej nim poczytać / posłuchać...
OdpowiedzUsuń