O mnie

Moje zdjęcie
Niektórzy sądzą, że o muzyce nie ma sensu pisać. Ja jednak będę się beztrosko upierał, że można. Mam nadzieję, że moje subiektywne teksty zaciekawią choć garstkę sympatyków bluesa, zainspirują do rekapitulacji swoich poglądów, do posłuchania jakiejś płyty, sięgnięcia po dany artykuł, książkę albo do odwiedzenia danej strony internetowej. Miłej lektury! Pozdrawiam Sławek Turkowski

sobota, 8 września 2007

Duke Robillard - World Full of Blues - przegląd stylów

Niewielu jest gitarzystów, którzy opanowali różne odcienie bluesa w takim stopniu jak Duke Robillard. Tym bardziej że artysta z premedytacją sięga do obszarów rzadko odwiedzanych, zapoznanych lub dla innych niebezpiecznych. Ledwie kilku instrumentalistów odnajduje się zarówno w specyficznym groovie T-Bone’a Walkera (Treat Me So Lowdown), bombastycznym funku (Six Inch Heels), jak i onirycznych kompozycjach Toma Waitsa (Low Side Of The Road). Ale punktem odniesienia przez cały czas jest głęboki blues. Na dwóch krążkach gitarzysta zebrał własne kompozycje i garść pomysłów jego muzycznych braci.

 

drwfob.jpgJest więc wzorcowy jump blues z precyzyjnie punktującą sekcją rytmiczną – Jump The Blues For You, taneczny soul blues Sweet Thing, gdzie Duke używa efektu wah wah, ciekawie rozwijający się Slim Jenkin’s Joint Bookera T. Jonesa. Miłośnicy klasycznego bluesa docenią chicagowski Everything Is Broken lub harmonijkowy Slam Hammer – na harmonijce Sugar Ray Norcia. Zapewniam, że łezka zakręci się co niektórym w oku, gdy wsłuchają się w przepiękny instrumentalny Blues Nightmare. Ach, nie sposób opisać tu wszystkiego, ale żałowałbym, gdybym pominął fantastyczną wersję Who Do You Love. Z ogranego na rock’n’rollową modłę hitu Duke wyłuskuje całkiem nowe barwy, standard Bo Diddley’a brzmi nieco jak country and western, zaś Duke śpiewa dziwnym, niskim głosem. Nie omieszkam dodać, że koneserzy jazzowego oddechu też znajdą kilka perełek, jak choćby Bounce For Billy (hołd dla Billy’ego Butlera), Bright Lights Big City w aranżacji Eddiego Vinsona i Cannonballa Adderley’a, a i to nie wszystko.

 

Robillard jest otwartym, serdecznym człowiekiem, który dzieli się pasją nie tylko jako muzyk, ale również gawędziarz. Toteż każdy utwór opatrzył komentarzem. I znów – zadziwiająca jest ilość gitar, których używa: Telecaster, Galanti, Epiphone, Gibson 335, Gibson Les Paul 58, Grestch, Airline… Na szczęście muzyka nie jest zdominowana brzmieniem gitary. Dzięki temu otrzymujemy wysmakowane, więcej niż solidne (115 minut), spektrum bluesowych klimatów z najwyższej półki. Tym bardziej cieszyć się można, że pod koniec marca mistrz wystąpi w Polsce na dwóch koncertach.

 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz