Zdaje się, że należę do rzadkiego gatunku ludzi, którzy chcą coś wiedzieć o muzyce, której słuchają.
Rozmawiałem z Irkiem Dudkiem o artystach występujących tego roku na Rawie. Chciałem się dowiedzieć, kto na przykład gra u boku Nory Jean Bruso. Nie wiedział. Właściwie go to nie interesowało, ale sprawdził na liście przelotowej. William Flynn na gitarze, Bob Stroger na basie. Nie znał ich. „Sławek Wierzcholski to zwraca na to uwagę, pamięta nazwiska, ja słucham dzwięków, muzyki..." – mówił.
Billy Flynn to ceniony chicagowski gitarzysta, gra oszczędnie, ale z wielkim smakiem, stylowo, szczególnie slide. Jego obecność na Rawie podnosi atrakcyjność imprezy o ileś punktów. Również Stroger jest zasłużonym muzykiem, nagrywał nawet ze Specterem! Pojawiał się na wielu albumach z Delmarku. Czy Nora wyda następny album pod skrzydłami Boba Koestera?
Z kolei Marek Wojtowicz rzuca na forum uwagę, by nie mówić o datach, tylko o muzyce. Dla mnie daty są równie ważne jak skład muzyków. Dzięki temu potrafię umieścić materiał muzyczny w siatce powiązań stylistycznych, społecznych, wzajemnych korelacji, inspiracji. Cieszy mnie odkrycie, że jeden artysta grał tak, w czasie gdy drugi dopiero raczkował itd. Niechęć do takiej formy wiedzy jest zaproszeniem do ignorancji na życzenie.
Kiedy słyszę jakieś solo, które mnie kręci, chcę wiedzieć, kto je gra. To pierwszy krok. Potem szukam śladu po nim, z kim grał, kiedy, a może wydał płytę, która okaże się perełką. Kompletnie nieznany wcześniej artysta zaczyna być człowiekiem z krwi i kości, a nie dwoma pustymi słowami we wkładce czy na afiszu. Takie zachowanie jest dla mnie oczywistością, elementarzem. Ale jak nadmieniłem na początku, należę do podgatunku „dziwak”.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz