O mnie

Moje zdjęcie
Niektórzy sądzą, że o muzyce nie ma sensu pisać. Ja jednak będę się beztrosko upierał, że można. Mam nadzieję, że moje subiektywne teksty zaciekawią choć garstkę sympatyków bluesa, zainspirują do rekapitulacji swoich poglądów, do posłuchania jakiejś płyty, sięgnięcia po dany artykuł, książkę albo do odwiedzenia danej strony internetowej. Miłej lektury! Pozdrawiam Sławek Turkowski

środa, 15 listopada 2006

Jake La Botz

jlb_gj.jpgCholernie mi pasuje wizja tego artysty – Jake La Botz – niezamierzony bard nuty szaleństwa. Heaven is the only hell – śpiewa chrapliwym, ale przyjaznym głosem. Jego śpiew jest na granicy rozpaczy i ekstatycznego uniesienia. Od mojego stanu zależy, czego słyszę więcej. La Botz - człowiek, który odkrył świat własnej duszy.

Miotamy się czasem jak foliowe torebki na wietrze. Rzucone z IX piętra. Często je widzę...

Zdarzają mi się dni raptownego buntu przeciw absurdowi codziennego rytmu.

Gnostyckie poczucie przynależności do innego świata.

Poranne wstawanie, śniadanie przeżuwane z półprzytomnym wzrokiem.

Przeżuwamy absurd.

Mycie twarzy, szorowanie zębów, kąpiel i do łóżka.

Chroniczne, pełne dezaprobaty i bezradności odkrywanie, że kolejny dzień przerżneliśmy w karty.

Tuż po północy solenna obietnica, że od jutra zaczynamy nowe życie.



Ucieczką przed terrorem (i komfortem) powtarzalności wydaje się przełamanie logiki racjonalności – zamrażanie kota w sedesie.

Jake to robi. Jego historie ignorują konwencje logicznej opowieści.

Jake przygląda się rzeczywistości i spod racjonalnej powłoki wyciąga karuzelę dziwności. Czasem ociera się o humor Terrego Pratchetta – figura sympatycznego kościotrupa doskonale pasuje do jego stylistyki. No i jego muzyka odpowiada mej miłości do artystów lekkko ruszających świat z posad. Jak Tom Waits.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz