O mnie

Moje zdjęcie
Niektórzy sądzą, że o muzyce nie ma sensu pisać. Ja jednak będę się beztrosko upierał, że można. Mam nadzieję, że moje subiektywne teksty zaciekawią choć garstkę sympatyków bluesa, zainspirują do rekapitulacji swoich poglądów, do posłuchania jakiejś płyty, sięgnięcia po dany artykuł, książkę albo do odwiedzenia danej strony internetowej. Miłej lektury! Pozdrawiam Sławek Turkowski

piątek, 19 stycznia 2007

Michael Powers - Prodigal Son

Siedział już od kilku minut, popijał „żywca”, gdy w końcu nadszedł Jimi. Klapnął obok, zamówił piwo.

– Trochę pojechałeś z tym Goin’ Down na starcie. Po cholerę brałeś się za ten ograny numer – rzucił na powitanie.

– Bo lubię – odparł rozbawiony Michael – widziałem, jak grał to Satriani. Ten numer ma niezłego kopa. Źle go zagrałem?

– Nie no, w porządku. A widziałeś, jak grał go Freddie King?

– Nie pamiętam, to było dawno…

mp_face.jpg– No właśnie – podchwycił Jimi, lekko się zaciągając – ale mogłeś go widzieć. Gdzieś ty się podziewał, synu marnotrawny, że pierwszą płytę wydałeś dwa lata temu.

– He, marnotrawiłem swój czas. Gdybym zaczął tak wcześnie jak ty, może bym też już dawno wąchał kwiatki od spodu.

– No, no – odparł niezrażony Henio – wtedy były inne czasy. Ale numer tytułowy udał ci się przednio. Mam ciary na plecach.

– Słuchałem ostatnio Otisa Taylora.

– Ale to jesteś cały ty! Otisa?! Man, tego smutasa!?

– Cóż, Bill Cosby się zestarzał. Nie przesadzajmy. Facet ma wizję i jest sobą.

– Oh, też miałem wizję.

– Chyba w i z j e…

– Znów się czepiasz. Fajnie, że grasz na dobro w kawałku Williamsona. Ja nie miałem serca do tego nieporęcznego grata.

– No tak, wolałeś piłować strata – puścił oko Michael.

– Ha, czy ja wyglądam na drwala – odparował Jimi. – Nie lubisz tego?

– Jakbym nie lubił, to nie byłoby cię tak dużo w White Lightnin’ czy Wild Side.

– No i zagrałeś moje Voodoo Chile.

– Zapomnij… żachnął się Powers. [Utwór nie znalazł się na wersji płyty przeznaczonej do sprzedaży ze względu na brak licencji.]

– OK. Sorry, wiesz, że gdyby to ode mnie zależało… Pociągnął porządny łyk piwa – trochę słodki ten Żywiec, wolę Tyskie. A skąd pomysł na Every Grain of Sand Dylana? Rozbujałeś go jak Niech Żyje Bal Rodowicz.

– Jak kto?

– A nieważne. Puszczam go sobie na dobranoc. Vivino jest boski na hammondzie, choć niby gra tylko w drugim planie.

– Dzięki, przekażę mu.

mp_ps_cover.jpgPlay The Hooch mnie zaskoczył. Grałeś na jamie z Chuckiem Berrym?

– Nie, z Angusem Youngiem, ale graliśmy Johnny B. Goode.

– Akurat, a z Otisem Taylorem rzeźbiłeś po nocach Dom Wschodzącego Słońca – zachichotał Heniek.

– Chodzi ci o Signed D. C.?O, tak, tak, a na skrzypcach w tle podgrywał nam Itzhak Perlman.

– Popatrz, a ja wyczytałem, że to Jimmi Vivino na Wurlitzerze.

– Fakt!

– „Faktu” nie czytam.

– Nie?

– „Nie” też… Kończ Waść! W ogóle to majtki mi spadły z wrażenia, gdy usłyszałem Train Kept A Rollin’ Yardbirdsów. Żeby z takiego knota takie cudo zrobić, trzeba mieć jaja i wyobraźnię. Masterpiece, man!

– Nie przesadzajmy, jakby to był taki chłam, to bym się za niego nie zabrał.

– Jakbyś nie słuchał Waitsa, to by ci tak dobrze nie poszło.

– Może też grałem z nim na jamie – dodał tajemniczo Michael.

– Co ty, Waits nie chodzi na jamy. Żona mu nie pozwala – skwitował Jimi – wiesz, masz u mnie buziaka za ten oldschoolowy You Got To Go Down. Tampa Red by się przy nim nieźle bawił.

– Za buziaka nie dziękuję.

– Lepiej mi powiedz, co nagrasz na nowej płycie.

– Stary, dopiero puściłem tę w obieg! A co, masz jakieś pomysły?

– Nie wiem, czasy są porąbane. Oglądałem ostatnio MTV. Na twoim miejscu przerobiłbym kawałki Britney Spears.

– Yea… Może mam sobie jeszcze cycki dorobić!?

Paru gości zaczęło im się przyglądać…

– Fuj…– westchnął Jimi. Wstał, podał mu rękę – kawał dobrej roboty, synku. Chciałbym mieć taki głos jak ty. Muszę lecieć, umówiłem się na kopanie grobu z Jake’m La Botzem.

Train Kept a Rollin’…

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz