O mnie

Moje zdjęcie
Niektórzy sądzą, że o muzyce nie ma sensu pisać. Ja jednak będę się beztrosko upierał, że można. Mam nadzieję, że moje subiektywne teksty zaciekawią choć garstkę sympatyków bluesa, zainspirują do rekapitulacji swoich poglądów, do posłuchania jakiejś płyty, sięgnięcia po dany artykuł, książkę albo do odwiedzenia danej strony internetowej. Miłej lektury! Pozdrawiam Sławek Turkowski

poniedziałek, 21 grudnia 2009

Gwiazdka i blues

Święta Bożego Narodzenia to okres szczególny. Rodzina, prezenty, kolędy, czas duchowej odnowy, bogaty symbolicznie, dziś coraz bardziej zohydzany nachalnością handlowców, dla których to finansowe żniwa. Ale korzystają z tego i muzycy – co roku wydawane są nowe kompilacje, a niekiedy całe albumy poszczególnych artystów. Blues nie jest tu wyjątkiem i też korzysta z koniunktury, a przynajmniej się stara.

W 1925 roku Bessie Smith wydała At the Christmas Ball, w 1928 Blind Lemon Jefferson nagrał Christmas Eve Blues, rok później Blind Blake śpiewał Lonesome Christmas Blues, a Leroy Carr wypuścił Christmas in Jail. Bardzo znany był Merry Chrismas Baby Charlesa Browna, Goree Carter śpiewał Christmas Time. I tak dalej, i tak dalej. Tematyka świąteczna, ale blues bluesem. Co innego, gdy bluesmani biorą się za popularne tematy i „przerabiają” je na bluesy. Jak dla mnie zabieg to sztuczny.

Roomful of Christmas orkiestry Roomful of Blues jeszcze się broni. Jazzujące zabarwienie większości kompozycji, ciepły i krągły wokal Sugar Ray’a Norcii po prostu się sprawdza. Płyta jest lekka, radosna i nie męczy w połowie (fakt, jest krótka). Lat temu osiem wytwórnia Evidence postanowiła zaprosić kilku zacnych muzyków i powstał instrumentalny album Blue Xmas. Kogoż tu nie ma! Michael Hill, Roy Gaines, Roy Rogers, Kim Wilson, Kirk Fletcher, Ernie Watts, Tommy Castro, Corey Harris, Charlie Musselwhite, Michael Burks, Walter Trout, Sugar Blue, Son Seals, Otis Rush… Mniam. Co wyszło? Nudny muzak. Te oklepane, słodkie melodie grane często „po bożemu”, solówki, które nijak mają się emocjonalnie do tematu – nie, nie. Pomyłka.

Paradoksalnie moją ulubioną płytą okołogwiazdkową jest polska składanka Bluesowa nowina – dołączyła do jednego z pierwszych „Twoich Bluesów”. Jest tu kilka perełek. Cudownie zagrana przez Grzegorza Kapołkę instrumentalny Gdy śliczna panna, moje ulubione Cienkie Bolki i Blues dla Jezusa z wstawką w solówce z Nikodema Dyzmy, zaskakująco wypada Pójdźmy wszyscy do stajenki – toż to klasyczne chicagowskie shuffle. Naprawdę przyjeman płyta i nawet rodzina podczas świąt słucha. Lepsze to niż Rybotycka czy Turnau. :) Jednakże to wyjątek. Ogólnie – niech blues się od gwiazdkowych melodii trzyma z daleka. Lepiej posłuchać solidnej muzy, a kolędy pośpiewać wraz z rodziną.

Wesołych Świąt!

1 komentarz: